Czuję w sobie nicość, która zżera mnie od środka. Pustka.
Od rana staram się ją zapełnić.
Pochłonęłam już tyle kalorii, że nawet nie chcę liczyć, bo chyba bym umarła z rozpaczy- jak mogłam tyle zjeść ?!
Chęć zmian, bez możliwości zmian. kiepska sprawa.
Nie no, dobra, nie będę dramatyzować. Czasem mnie ponosi i niepotrzebnie wprowadzam dramatyczny nastrój. Nie jestem w aż tak bardzo tragicznej sytuacji, aczkolwiek elementy tragizmu na pewno by się znalazły.
Minął już etap zaprzeczenia.
Niedopuszczania do siebie myśli, że nie jest w porządku; że mam problemy, że nie umiem sobie sama poradzić
… Są jakieś możliwości, tylko ja ich w tej chwili nie widzę.
Narazie jestem na etapie użalania się nad sobą.
Nie rozważam możliwości jakichkolwiek zmian, bo to końcowa faza etapu użalania się, który przechodzi w bunt.
Lubię się buntować.
W związku z tym, ten etap trwa u mnie trochę dłużej.
Bunt przeciw wszystkim i wszystkiemu. Nieuzasadniony. Bezpodstawny. Taki o, dla zasady…
…a za niedługo przejdę do działania…
Od rana staram się ją zapełnić.
Pochłonęłam już tyle kalorii, że nawet nie chcę liczyć, bo chyba bym umarła z rozpaczy- jak mogłam tyle zjeść ?!
Chęć zmian, bez możliwości zmian. kiepska sprawa.
Nie no, dobra, nie będę dramatyzować. Czasem mnie ponosi i niepotrzebnie wprowadzam dramatyczny nastrój. Nie jestem w aż tak bardzo tragicznej sytuacji, aczkolwiek elementy tragizmu na pewno by się znalazły.
Minął już etap zaprzeczenia.
Niedopuszczania do siebie myśli, że nie jest w porządku; że mam problemy, że nie umiem sobie sama poradzić
… Są jakieś możliwości, tylko ja ich w tej chwili nie widzę.
Narazie jestem na etapie użalania się nad sobą.
Nie rozważam możliwości jakichkolwiek zmian, bo to końcowa faza etapu użalania się, który przechodzi w bunt.
Lubię się buntować.
W związku z tym, ten etap trwa u mnie trochę dłużej.
Bunt przeciw wszystkim i wszystkiemu. Nieuzasadniony. Bezpodstawny. Taki o, dla zasady…
…a za niedługo przejdę do działania…