19 kwietnia 2009

#15 Od użalania do działania

Czuję w sobie nicość, która zżera mnie od środka. Pustka.
Od rana staram się ją zapełnić.
Pochłonęłam już tyle kalorii, że nawet nie chcę liczyć, bo chyba bym umarła z rozpaczy- jak mogłam tyle zjeść ?!

Chęć zmian, bez możliwości zmian. kiepska sprawa.
Nie no, dobra, nie będę dramatyzować. Czasem mnie ponosi i niepotrzebnie wprowadzam dramatyczny nastrój. :) Nie jestem w aż tak bardzo tragicznej sytuacji, aczkolwiek elementy tragizmu na pewno by się znalazły. :)
Minął już etap zaprzeczenia.
Niedopuszczania do siebie myśli, że nie jest w porządku; że mam problemy, że nie umiem sobie sama poradzić
Są jakieś możliwości, tylko ja ich w tej chwili nie widzę.
Narazie jestem na etapie użalania się nad sobą.
Nie rozważam możliwości jakichkolwiek zmian, bo to końcowa faza etapu użalania się, który przechodzi w bunt.

Lubię się buntować.
W związku z tym, ten etap trwa u mnie trochę dłużej.
Bunt przeciw wszystkim i wszystkiemu.
Nieuzasadniony. Bezpodstawny. Taki o, dla zasady…
…a za niedługo przejdę do działania…

13 kwietnia 2009

#14 Chieć nie znaczy móc

Chciałabym,
 żeby zjawił się ktoś, najlepiej Książę na białym rumaku , i zabrał mnie gdzieś daleko stąd. Gdzieś, gdzie mogłabym zacząć wszystko od początku. Gdzieś,  gdzie nikogo bym nie znała i nikt nie znałby mnie. Gdzie mogłabym być tym, kim naprawdę chcę być, a nie tym, za kogo mnie wszyscy uważają.
Chciałabym…W tym wypadku powiedzenie „chcieć to móc” się nie sprawdza.
Mam plany. I mimo, że wiem, jaki ze mnie pechowiec i jak bardzo rzadko wychodzi mi to, co sobie zaplanuję, to mam  nadzieję, że to mi się uda. Będę tu gnić aż do matury. Po maturze wyjadę gdzieś- gdziekolwiek. To nie gra roli gdzie.
Będę pracować.
Będę studiować.
Będę niezależna.
Chciałabym, żeby w moim życiu było też miejsce dla A. bo bardzo mi na nim zależy.
Chciałabym, żeby nam się ułożyło.
Chciałabym…
…ale co z tego.

Moje „chcenie” mnie nie motywuje, bo jednak górę nad pięknymi marzeniami bierze codzienność, która mnie przygniata, która sprawia, że czasem nawet marzyć się odechciewa…

11 kwietnia 2009

#13 Bo dobry sposób to podstawa

Relacja między dziewczyną i chłopakiem bez uczuć? Tylko jakaś tam namiętność, może pożądanie i tylko tyle- nic więcej. Taki układ jest nierealny. Może tylko na krótką metę, bo później wszystko zaczyna się sypać.
Myślałam, że tak można; że tak będzie łatwiej.
Życie bez miłości byłoby o wiele prostsze. Wniosek z tego taki, że aby nie cierpieć trzeba wyrzec się miłości. A że człowiek nie jest w stanie funkcjonować „normalnie” nie wchodząc w relacje z innymi ludźmi; bliższe, dalsze, ale wszystkie mające na celu to samo; bliskość drugiej osoby, to życie bez miłości-cierpienia nie jest możliwe.
Wczorajszy wieczór pokazał mi, że nie da się nie angażować z uczuciami i emocjami; że nie da się być jak typowe zwierzątka; że nasz mózg nie jest w stanie aż tak bardzo prymitywnie się zachowywać i daje znać o tym, że coś jest nie tak…
Nienawidzę, kiedy ktoś mną manipuluje, kiedy próbuje coś wymusić na mnie strasząc, że coś sobie zrobi, jak ja nie spełnię jego oczekiwań. Jak dla mnie takie zachowanie nie jest oznaką tego, jak mu bardzo na mnie zależy, tylko tego, że jest jeszcze dzieckiem…
  Pokłóciliśmy się ostatnio wieczorem. Popłakałam się przez niego, bo zrobił dużo rzeczy, których nie powinien był robić.  Na drugi dzień chciał porozmawiać. Spotkaliśmy się, ale mimo, że t on chciał rozmawiać to tak naprawdę nie miał mi nic konkretnego do powiedzenia…a szkoda. Ja trochę źle zaczęłam rozmowę, bo wzięło mnie na „wypominki”, on się tylko wkurzył na mnie i zaczął się mnie czepiać o wszystko…zmieniłam więc taktykę. Powiedziałam co mi nie pasuje, powiedziałam co bym chciała, żeby się zmieniło i dałam czas na zastanowienie…
Co z tego wyjdzie nie wiem…

5 kwietnia 2009

#12 Dobrze, nieźle- mogło być gorzej

Chyba nastąpiło jakieś przewartościowanie we mnie.
Dobrze, źle? Nie wiem…
Mi jest dobrze, a może raczej- nie jest źle. Ale wszystkim wkoło to przeszkadza, wszyscy mówią, że to nie jest dobre. Może mają rację. Może jestem egoistka, która myśli tylko o sobie i o tym, żeby mi było dobrze…Dzisiaj niedziela Męki Pańskiej, za tydzień Zmartwychwstanie, a ja u spowiedzi jeszcze nie byłam…
Nie spieszy mi się nawet…
Coś jest nie tak…
Zmieniło się…
…wszystko wokół,
…wszyscy wokół,
…ja.
a może ja się wcale nie zmieniłam, może ja zawsze taka byłam, a teraz po prostu są sposobności, żeby to wszystko ze mnie wyszło.
Nie wiem.
Pomieszało się.