28 października 2012

# 35 Radość vs zazdrość

Kidy ktoś się cieszy to cieszę sie razem z tym kimś. Kiedy ktoś jest szczęśliwy to  ja jestem szcześliwa razem z tym kimś. Kiedy ktoś mi opowiada o udanym weekendzie to zazwyczaj jestem zainteresowana i z radością przyjmuję to, co ktoś mi mówi. Chociaż ostatnio często jest mi smutno, źle i wiele rzeczy mi nie wychodzi to jednak to, co innych radości, szczęście, powodzenia te mniejsze i większe wnosza w moje zycie to jest coś cennego i dobrego.
Zazdroszczę czasem. Mniej lub bardziej. Ale tak pozytywnie - "Wow, ale super! Tez bym tak chciała!!"
Dziś, a w sumie to nie tylko dziś, ale juz od dłuższego czasu doświadczam czegoś dziwnego. Trudnego. Czegoś w rodzaju "weź mi kurwa nie mów o tym, co cie dobrego spotyka, bo mi zazdroszczę i jest mi bardzo źle, że to ty a nie ja...".
Nie umiem tego zrozumieć.
Nie umiem pojąć.
Przepraszam, ale nie rozumiem. 

18 października 2012

# 34 Pielgrzymka

Dalej leczę zapalenie spojówek. Upierdliwe to takie cholerstwo jedno. Trudno się z tym żyje. Mam nadzieję, że już nie długo. Tzn. że nie długo z tym zapaleniem a nie, że w ogóle :).
Byłam na pielgrzymce (obok fotka ja to ten dres w czarnej koszulce i blond włosach )Wróciłam wykończona totalnie ale przeszczęśliwa. Tyle radości w moim sercu. I tyle pokoju. Cudowne uczucie, kiedy całym swoim człowiekiem odczuwasz, że jesteś we właściwym miejscu i czasie i że to, co robisz sprawia przyjemność i czujesz, że jesteś szczęśliwy tak, jak nigdy! Właśnie tego doświadczyłam idąc w Pielgrzymce do Trzebnicy.
Wspaniali ludzie, których nie widziałam długi czas. Dopiero kiedy z nimi się spotkałam zrozumiałam jak bardzo mi ich brakowało i jak bardzo gdzieś w głębi serca za nimi tęskniłam.
Trudne było tylko to, że szłam do Trzebnicy, do miasta w którym mieszkam, do swojego "domu". Koleżanki pytały, czy zajdę do domu na chwilę a ja powiedziałam, że nie. Dziwne się wtedy na chwilę coś zadziało, ale szybko udało mi się zmienić temat i odwrócić od tego uwagę.
Cieszę się, że mogłam doświadczyć tego wszystkiego.:)

7 października 2012

# 32 Troszkę narzekania

Minął pierwszy tydzień zajęć na uczelni. Szybko minął. Minął pierwszy tydzień w akademiku. Spoko nawet. Przypałętało się zapalenie spojówek i zapalenie wszystkiego, chyba, co tylko możliwe w obrębie mojej głowy. Nie widzę, nie słyszę, katar mam ciągle. Upośledzona jednym słowem. Trudno tak żyć. Zwłaszcza z tym zapaleniem spojówek.
Początek miesiąca a tu kasy brak, bo wszystko wyszło z kieszeni w aptece. Bieda w sumie trochę.
Jak leki mogą tyle kosztować.
No nic.
Nie będę narzekać na to, na co wszyscy narzekają.
Idę spać, bo boli.

2 października 2012

# 31 Niezrównoważona

Chodzi po kuchni. Krząta się. Otwiera szafki. Trzaska szufladami. W końcu krzyczy "kurwa! gdzie jest nóż!". Przychodzi do mojego pokoju i pyta czy mam nóż na co opowiadam, że cały zestaw pod poduszką. Wychodzi obrażona trzaskając drzwiami. Dzwoni do Jacka i krzyczy i płacze, że nie ma noża. Snuje teorie, że wyniósł gdzieś i przepierdzielił. Po czym zadziwiona mówi "o! jest". I jak gdyby nigdy nic wraca do swoich prac.
Ryje mi to głowę. Niszczy mózg.

1 października 2012

# 33 O jeden dzień za długo

Jeden dzień w domu a już nie mogę. Mam dosyć. O jeden dzień za długo tu jestem. Się nie da normalnie żyć. Funkcjonować. wszystko ma się kręcić wokół niej i wszyscy maja jej się podporządkować. Nie, nie, nie...
"Ja ci już na wszystko pozwoliłam i wszystko ci odpuściłam...." - to  jej słowa. Szkoda tylko, że mam 21 lat. Nie mieszkam z nią. Nie dostaje od niej żadnych pieniędzy. Rzeczywiście...zdecydowanie ma podstawy do tego, żeby na coś mi pozwalać bądź nie (ha ha ha).
Żal.
Dobrze, że już dziś wyjeżdżam.
Dziękuję za uwagę.