25 listopada 2012

# 38 Akcja reanimacja

Czuje taki ogromny, przytłaczający smutek. Wszechogarniającą jakąś dziwną rozpacz. Niezrozumiałą, nie do ogarnięcia. Trudno jej z tym. Zastanawia się nad tym, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy. I chyba wie, albo może raczej- się domyśla. Czasem tak jest, że człowiek na moment się zatrzymuje, bo jest już taki zmęczony, wyczerpany, bo nie ma już siły i myśli, że jak zrobi jeszcze jeden krok do przodu to umrze z przemęczenia. Spogląda za siebie, żeby się podnieść na duchu, żeby się pocieszyć, zrobić sobie dobrze na moment, żeby móc pomyśleć "ale już daleko zaszedłem...jak wiele dokonałem". A tu okazuje się, że ani kroku na przód tak naprawdę nie zrobił. Okazuje się, że wszystko jest takie, jak było w momencie tego niby "startu". I nie może zrozumieć o co chodzi; co jest grane. I zastanawia się i główkuje i mędrkuje i filozofuje- ale wszystko na nic. Narasta gniew, złość, frustracja. Miał cel- konkretny. Ten cel zniknął sprzed oczu. Człowiek nie wie gdzie jest i dokąd zmierza. Wydawało mu się, że nie idzie sam; że ma Wiernego Towarzysza (nie, nie psa). Towarzysza, który wszystko wie; który wiele przeżył i wiele doświadczył; który WIE dokąd zmierzają i nie pozwoli na to, by człowiek się zagubił. I się człowiek rozczarował. Zgubił się a Towarzysz go zostawił; nie pokazał dobrej drogi. Jakby na złość. A nieważne. Nie są istotne powody zachowania Towarzysza podróży. Człowiek, jak się okazuje, jest sam. Sam, samotny, opuszczony. Zagubiony. Czuje się okropnie i nie wie, co ze sobą zrobić. I chciałby mieć komu o tym wszystkim powiedzieć, ale nie ma. Jest sam. A poza tym słowa stają w gardle. Są tak ciężkie i raniące, że nie jest Człowiek w stanie ich wypowiedzieć. One sprawiają ból  Człowiekowi. Świadomość tych słów jest tak przytłaczająca, że Człowiek znajduje się w stanie beznadziejnym.
Stan krytyczny- akcja reanimacja.

22 listopada 2012

# 37 Siląc się na filozofię

Uwielbia kolokwia z kategorii "napisz, co wiesz na temat...". Napisała dziś dwie strony A4 na temat całościowych zaburzeń rozwojowych nie wiedząc nic oprócz nazw poszczególnych zaburzeń :). Mistrz lania wody! Napisała dużo. Bardzo dużo. To, że tylko trochę na temat to już inna sprawa. Pisała o filmach, które dotykają tej problematyki, o diecie dla autystów, o arteterapii i terapii poprzez kontakt ze zwierzątkami. Pisała również o różnych Fundacjach i Stowarzyszeniach wspierających dzieci i ich rodziny z zaburzeniami z tego spektrum :). Pisała, że cos jest "potwierdzone naukowo" chcąc przekonać, przede wszystkim samą siebie, że to, co pisze, ma sens i jest "na miarę standardów akademickich" jak to zwykł podkreślać doktor Piwowrczyk. W zasadzie to jestem z siebie dumna. Takiego polotu i fantazji dawno nie miałam. Lubię to w sobie.
Dziś Dzień Życzliwości. Stara się jak może. Poprawiła humor dziewczynom z grupy. Oczywiście zupełnie przypadkiem, ale przyjmijmy wersję, że tak miało być :). Jak to się dzieje, że tak często, zupełnie niechcący, wychodzi na jaw to, jakim wielkim głupolem jest. A tak się stara, żeby się z tym zbytnio nie obnosić.
Miało być  filozoficznie. Takie miała założenie. Chyba nie wyszło.
Jestem inna.

7 listopada 2012

# 36 Być Człowiekiem

Czuję się podle. Jak ostatni cham. Jakbym to ja była wredną świnią, która nie dość, że odeszła i zostawiła ją samą to jeszcze za każdym razem, kiedy mamy ze sobą coś do czynienia, krzywdzę, ranię. Mocno zabolało ją to, co zrobiłam w poniedziałek. Nie umiałam inaczej się zachować. Tyko na takie coś było mnie stać. Chyba dużo mi brakuje do CZŁOWIEKA :(.
Mimo, że wiedziałam, jak bardzo krzywdzę tym, co robię i mówię to robiłam to cały czas. Bez przerwy. Nie umiałam zachować się "normalnie". Widziałam, co się w niej dzieje. Widziałam jej niepewność, zakłopotanie. Widziałam totalna bezradność i takie wewnętrzne wołanie o to, żebym chociaż na chwilę była "normalną" córką i powiedziała coś do niej w swym "normalnym" stylu.
Nie umiem. Nie chcę. Nie będę.
Za późno.
Ale wyrzuty sumienia są. Sprawianie komuś bólu nie jest przyjemne.