ot co- moje beznadziejne poczucie humoru :) |
Siebie zostawiam tylko dla siebie. To, co pokazuję innym to nie ja. Myśli, słowa, uczucia, emocje zostawiam dla siebie. Chcę mieć coś swojego. Zawsze chciałam mieć "coś", o czym będę mogła mówić, że jest "moje". I zawsze tym "czymś" było właśnie to. Tylko to. Nie chciałam się dzielić tym z obawy, że ktoś mi to zabierze. Z obawy, że ktoś wykorzysta to przeciwko mnie. Że "moja siła okaże się być moją słabością". To się zmienia. A raczej zmieniać zaczyna. Tylko... boję się. Tak bardzo się boję, że wpadnę w sidła swojej emocjonalności i uczuciowości; że sobie z tym nie poradzę. Boję się "że w te sidła łatwo wejść jak nożem w masło. Z drugiej strony uciec nie ma jak". Uciekać sama przed sobą? Bać się siebie tak bardzo, że cały swój "dobytek" schować w najgłębszych zakamarkach swojej duszy i umysłu? Brzmi to niczym z psychologicznego kryminału. Ale to nie tak. A może i tak. Ja. Zabójca własnych marzeń Morderca uczuć i emocji. Zakładam maskę nieczułości dla świata, dla samej siebie. Ale staram się. Zdejmuję częściej tę maskę. Choć to trudne. Pokazuję siebie. Mówię. Chcę żyć. Chcę być
"Chodź. Niby niechciana.
Chodź. Niezapowiedziana.
Chodź. Bez pukania"
/ Happysad- Niezapowiedziana /